Macierzyństwo na obczyźnie: Dwulatek

Młody ma już prawie dwa latka i śpi nieźle, ale postawmy sprawę jasno: Gdy dzieci śpią, rodzice mają swój czas wolny 🥳. Tylko nigdy nie wiem ile pośpię 😵‍💫- do siódmej? A może nawet do ósmej, ale tylko pod warunkiem, że mały obudzi się wcześniej w nocy. Poza tym, jak każdy przeciętny rodzic jestem w stanie zadbać o dziecko, siebie samą lub porządek w domu. Jedna z tych rzeczy jest możliwa do osiągnięcia codziennie, a wszystkie trzy są po prostu niemożliwe do osiągnięcia w tym samym czasie… Najczęściej wybieram więc dziecko, od czasu do czasu dom, a siebie zawsze na końcu.

MÓWIENIE

W wieku 20 miesięcy Adaś zaczął mówić nieco więcej niż kilka podstawowych słów, a niewiele później powtarzał po nas już niemal wszystko. Zaczęło się od prostych rzeczy, typu „mama”, „tata”, „baba”, „dziadzia” i „pa-pa”. Wyraźnie testował jednak różne sposoby komunikacji. Jak był głodny to pokazywał paluszkiem lodówkę, a jak chciał pić to wskazywał kran albo butelkę. Raz zdarzyło się też, że oglądał książeczkę i przybiegł pokazać mi zdjęcie jabłka, na które rzeczywiście miał ochotę.

Teraz nasze codzienne dialogi wyglądają coraz lepiej. Świadomie mówi „tak” i „nie”, choć bywa, że pół minuty później zmieni zdanie. Mówi „jeść”, „pić”, „spać” i potrafi nazwać dużo rzeczy wokół siebie. Są to głównie jedno i dwusylabowe słowa. Niektóre wymawia bardzo dobrze i wyraźnie, a inne trochę przekręca, ale w końcu jest malutki i dopiero się uczy. Najbardziej nas bawi, jak zamiast „pizza” zdarza mu się powiedzieć „pipa”, ale wiadomo o co chodzi 😂. Bardzo często słyszę też takie słowa jak „patyk”, „kamień”, ”deszcz”, „pasta”, „maść”, „kot”, „miś” oraz „buty” (jak chce pójść na spacer) , „brum-brum” (jak widzi samochód), „tu-tuu” (jak słyszy pociąg), „hał-hał” zmieszane trochę z francuskim „wouf wouf” (jak widzi psa), „bum” (jak coś upada) oraz wiele innych. Bardzo dobrze rozumie po polsku i po francusku, ale jak chce coś powiedzieć to wybiera sobie to słowo, które mu bardziej pasuje i używa go wobec wszystkich dookoła, niezależnie od tego w jakim języku do niego mówią. Zresztą nie dziwię się, bo na pewno łatwiej powiedzieć „merci” niż „dziękuję” i „buty” niż „chaussures”. Poza tym, mały zauważa też podobieństwa między różnymi słowami. Ostatnio pokazałam mu w książce lwa, a on pobiegł do kuchni i pokazał paluszkiem na zlew, bo kojarzył, że „lew” i „zlew” brzmią podobnie. Nie mam zatem wątpliwości, że wszystko dobrze zapamiętuje. Po francusku też mówi sporo, ale tu trochę trudniej podać mi przykłady, bo ja mówię do swojego dziecka tylko po polsku (francuskiego uczy go niania). Mimo wszystko na co dzień słyszę pewne słowa, takie jak chociażby „tati”(ciocia), „tonton”(wujek), „bébé”(dziecko), „ça”(to), „merci”(dziękuję), „donne”(daj), „encore”(jeszcze) i  „à voir” (do zobaczenia). Poza tym, za każdym razem informuje mnie, że zaraz usiądzie, mówiąc „assis” 🙂.

Z ŻYCIA WZIĘTE

Jak Adaś był mniejszy i odwiedziła nas moja mama, to śpiewała mu piosenkę z refrenem „Pa-pa-pa-pa-ra-pa-pa-pa-pa-ra”. Gdy przechodziłam obok, mój synek podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy i zaśpiewał w rytm tej samej melodii „Ma-ma-ma-MA-ma-ma-ma-ma”. Taka mała rzecz, a cieszy matczyne serce 😃♥️

Innym razem zaginęła nam pasta do zębów. Akurat kończyłam przygotowywać małego do snu, więc poprosiłam męża, żeby jej poszukał. Adaś w międzyczasie kilka razy pokazał paluszkiem, że na szczoteczce brakuje pasty, ale musieliśmy zaczekać. Poszukiwania się przedłużały, więc w końcu krzyknął na całe gardło: „Paaastaaa!” 😂

Mój mąż i syn mają już też za sobą pierwszą sprzeczkę. Raz usłyszałam, jak tata przywoływał Adasia do porządku i mówił surowym tonem, że z niegrzecznymi dziećmi nikt się nie bawi. „Bawi!” – odpowiedział niespodziewanie Adaś. „Nie bawi!” – kontynuował mój mąż. „Bawi!” – maluch długo nie dawał za wygraną 😂

JEDZENIE

Adaś bardzo ładnie je wszystko to co my (tylko troszkę drobniej pokrojone) i jesteśmy pod wrażeniem tego, jak dużo potrafi zjeść. Najbardziej lubi duszone mięso, kotlety z ziemniakami, jajecznicę, parówki, chleb, arbuzy, banany, winogrona, owocowe serki i kaszkę o smaku kakaowym.

Chętnie popija też herbatkę i mleko, a od czasu do czasu nawet odrobinkę Coli. Jednak jego podstawowym napojem do picia jest oczywiście woda.

ZĄBKOWANIE

Ząbkowanie za każdym razem daje nam się mocno we znaki. Mały często ma spuchnięte dziąsła, wypieki na twarzy i odparzoną pupę. Widać, że cierpi. Kilka razy zdarzyło się nawet, że gorączkował i miał kolki. Podawaliśmy mu wtedy leki przeciwgorączkowe, smarowaliśmy odparzenia maścią cynkową, a gdy bolał go brzuszek, dostawał też Espumisan. Dodatkowo na kilka dni eliminowaliśmy z diety mleko i warzywa. Służył mu za to chleb, szynka, jajka oraz ryż z tartym jabłkiem i bananem, czyli kryzysowa dieta – łatwostrawna i nie wymagająca gryzienia.

Obecnie Adaś ma 16 zębów: osiem na górze i osiem na dole. Wszystkie z przodu, tuż obok siebie.

ZABAWA

Mały bawi się coraz dojrzalej. Na ogół jeździ samochodami po stole wydając różne dźwięki, a przy tym często organizuje sobie garaż z kartonu albo układa tor przeszkód z różnych znalezionych rzeczy. Uwielbia też swój samochodzik-jeździk, który zabiera na wszystkie spacery. Dalej chętnie czyta książeczki, tańczy, biega, bawi się w chowanego i uwielbia pluszaki, z którymi śpi. Najbardziej podoba mu się ogromny miś, który jest prawie jego wielkości, ale często towarzyszy mu też lama, tygrys, owca i renifer. Lubi dzielić się jedzeniem – karmi wszystkie misie, a ostatnio nawet zwierzątka z książki i ulubione czerwone autka. Co ciekawe, u niani bawi się też czasem bobasem. Raz niania poprosiła, żeby położył go do snu, a on wziął lalkę za stopy i trzymając do góry nogami, rzucił na poduszkę mówiąc „do-do” (spać – odpowiednik polskiego lu-lu). Sądzę, że jego instynkt tacierzyński powoli się rozwija, ale potrzebuje jeszcze czasu aby rozkwitnąć 😆.

NIANIA

Niania zajmuje się Adasiem bardzo dobrze. Zawsze wraca do nas najedzony, czysty i zadowolony. W razie potrzeby dużo nam też podpowiada odnośnie dyscypliny, diety, planu dnia i innych rzeczy. Adaś bardzo ją lubi i jest już w takim wieku, że nawet zaczyna się cieszyć, że jedzie do cioci. Niania przygotowuje mu też dobre posiłki i wymyśla różne zabawy, takie jak bitwa na poduszki albo bieganie z butelkami wypełnionymi kamyczkami (mały bardzo lubi ten dźwięk).

Anuk, czyli dziewczynka którą niania zajmowała się do tej pory, zaczęła we wrześniu przedszkole, a jej miejsce zajął trzymiesięczny Lino. Anuk była dla Adasia trochę jak starsza siostra i bardzo się lubili. Bobasek nie wzbudza w nim natomiast większego zainteresowania. Raz Adaś przyniósł mu misia, ale on nie potrafił go nawet złapać w rękę, więc nie nawiązali nici porozumienia. Potem okazało się, że Lino zajął dotychczasowe łóżeczko naszego Adasia, który teraz zawsze przed drzemką chce wejść do swojego dawnego pokoju i upewnić się, że nadal zajęte. A jak zdarzy się, że bobasek przy tym zapłacze to wychodzi i zamyka za sobą drzwi. Podobnie reaguje jak bobas płacze w salonie w ciągu dnia – zabiera swoje ulubione zabawki i idzie do drugiego pokoju…

PODRÓŻE MAŁE I DUŻE

Adaś odbył swoją pierwszą podróż samolotem w wieku 3 miesięcy, gdy po raz pierwszy zabraliśmy go z Francji do Polski. Po raz drugi odwiedził zaś ojczyznę, gdy miał 7 miesięcy. 

Pierwsze wycieczki samochodem po Francji zaczęliśmy natomiast robić dopiero, gdy Adaś miał około półtora roku i mamy w związku z tym kilka przemyśleń.

Z malutkim dzieckiem, niemowlęciem, jeszcze leżącym, nie podróżuje się wcale tak źle. Oczywiście, wymaga ono częstego karmienia i zmieniania pieluszki, ale w ramionach, nosidełku czy wózeczku wytrzyma długo. W samochodzie natomiast na ogół zasypia. Dodatkowe aktywności zależą już więc tylko od tego, czy rodzice mają na to jeszcze siłę 😉. Generalnie maluszek zawsze będzie szczęśliwy z rodzicami, niezależnie od miejsca, w którym się znajduje. A nawet jeśli najlepiej czuje się w znanym sobie otoczeniu, to poznawanie nowego miejsca też może być świetną zabawą.

Potem nadchodzi wiek, w którym dziecko nie może usiedzieć w jednym miejscu. Ciągle musi się ruszać i chce wszystkiego dotknąć. Problemem mogą być wówczas wszystkie podróże trwające dłużej niż godzinę…  Mimo wszystko, udało nam się zorganizować kilka krótkich wypadów – do zamku Vizille, do Chambéry, nad Jezioro Bourget, do zoo w Peaugres, a nawet do Turynu. Adasiowi najbardziej podobało się zoo, bo był już w tym wieku, że bardzo interesował się zwierzętami. Dużą radość sprawił mu też spacer po Chambery, które jest pełne fontann. Dzieciaki uwielbiają wodę, więc miał co robić. Poza tym zawsze znajdował sobie jakieś dodatkowe atrakcje – ptaki które można ganiać, kamienie które można wrzucać do wody, murek na który można się wspiąć i tym podobne. Oczywiście mógłby to robić i w swojej okolicy, ale nie szkodzi. Z czasem kupiliśmy też specjalny składany stolik do samochodu, na którym Adaś mógł trzymać swoje rzeczy – wtedy podróżowanie już tak go nie nudziło.

Nie wiem natomiast jak by było podczas dłuższego wyjazdu, bo małe dziecko ma ustalony pewny porządek dnia i źle znosi zmiany. U nas jest to POBUDKA (między 7- 8:00)/ŚNIADANIE/ZABAWA LUB SPACER/OBIAD (około 11-12:00)/DRZEMKA(między 13-16:00)/PODWIECZOREK/ZABAWA LUB SPACER/KOLACJA (około 19:00)/SEN (około 21:00). Upychanie w to dodatkowych atrakcji wymaga wysiłku. Na przykład ostatnio zabraliśmy Adasia do Dino Parku i był zachwycony dinozaurami, ale w porze drzemki widać było duże zmęczenie. A wiadomo, że jak dziecko nie doje albo nie dośpi, to może być marudne i płaczliwe, a to żadna atrakcja ani dla malucha, ani dla rodziców. W związku z tym, my na razie odpuszczamy większe wycieczki. Mamy małe dziecko, a w najbliższej przyszłości czeka nas jeszcze przeprowadzka do Polski, remont mieszkania i zmiana pracy. Potem jednak na pewno zorganizujemy sobie jakieś wyjątkowe wakacje.

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Up ↑

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij