Nowy rozdział w życiu

Od końca maja mieszkamy w naszym nowym mieszkaniu na warszawskiej Białołęce. Mój mąż sam je wykończył i uważam, że wyszło mu to naprawdę świetnie. Po skończonym remoncie zaczął szukać pracy. Obecnie pracuje w banku i zajmuje się francuskojęzycznymi klientami. Ja natomiast znalazłam pracę w dużej firmie ubezpieczeniowej. Białołęka ostatecznie nie jest taka straszna pod względem dojazdu w inne miejsca, a nasza okolica jest spokojna, przyjemna i dobrze rozwinięta pod względem infrastruktury. Na tą chwilę bardzo nam się tu podoba.

W opiece nad dzieckiem nadal pomaga nam babcia, czyli moja mama, ale we wrześniu Adaś pójdzie do przedszkola. Udało nam się zapisać go do publicznej placówki, która stawia na tradycyjny model wychowania i intensywną naukę języka angielskiego. Do tego będziemy mieli tam blisko – raptem dwa przystanki autobusem. Szukałam dla Adasia przedszkola z językiem francuskim, ale znalazłam tylko bardzo drogie prywatne placówki, więc odpuściłam. Jednak jeśli wykaże on predyspozycje językowe, to od 4. roku życia będę mogła zapisać go na kurs języka francuskiego i finansowo na pewno wyjdziemy na tym lepiej. A nawet jeśli nie będzie chciał się uczyć drugiego języka, to angielski na pewno bardziej mu się przyda w życiu prywatnym i zawodowym.

Niektórzy Polacy pytają mnie, czy nie żałuję decyzji dotyczącej powrotu, a ja od razu mogę odpowiedzieć, że NIE! Jednak mówię to jako osoba, która spełniła swój cel. Ja naprawdę nie muszę już zarabiać milionów. Wystarczy mi spokojna praca, w której będę mogła się czasem wykazać i nauczyć czegoś ciekawego. Wystarczy mi, jeśli raz na jakiś czas spotkam się z kimś bliskim na kawę albo po prostu porozmawiam po polsku z nieznajomym. Wystarczy mi życie w mieście pełnym możliwości, które jest żywe, radosne, głośne i bezpieczne. Poza tym, nie tęsknię za Francją i jest mi bardzo dobrze tu, gdzie jestem.

Natomiast osobom, które są tu nieszczęśliwe, mogę powiedzieć tylko jedno: Próbujcie swoich sił za granicą, jeśli chcecie. Może poczujecie, że gdzie indziej jest Wam lepiej i będziecie mieli dobre życie? A może zrobicie tak jak ja i skorzystacie z kilku lat na obczyźnie, żeby potem z czystym sumieniem wrócić do kraju? A może odkryjecie, że emigracja nie jest dla Was i przestaniecie myśleć, co by było gdyby… ?

Niedługo będzie można pomyśleć o nowym celu na kolejny rok. Może wrócimy do podróżowania, tylko, że tym razem we troje? A może wymyślimy coś zupełnie innego? Czas pokaże. Nie wiem tylko, jaki los spotka mojego bloga. Uwielbiam pisać, ale rozdział o Francji i emigracji jest już definitywnie zamknięty. Macierzyństwo na obczyźnie zamienia się w anegdotki zwyczajnej mamy. Nawet podróże nie będą już takie same, więc może powinnam już zakończyć tą historię? Tymczasem dziękuję wszystkim, którzy dotarli ze mną aż tutaj.

LA FIN. KONIEC.

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij